Narodowe Czytanie
BALLADYNA J. Słowackiego
klasa 6 a
rok szkolny 2020/2021
......................................................................................................................
LIRYKA - mapa mentalna
- LIRYKA - jeden z trzech podstawowych rodzajów literackich. Obejmuje utwory wyrażające w formie monologu osobiste uczucia, przeżycia. Przykłady to wiersze, fraszki, treny, hymny i piosenki.
- Cechy liryki:
- tekst pisany wierszem;
- wykorzystuje środki poetyckie (np. epitety, metafory, przenośnie itp.);
- opisuje emocje i uczucia (np. miłość, smutek);
- występuje podmiot liryczny (fikcyjna postać w utworze lirycznym wypowiadająca swe przeżycia, doznania, przemyślenia) i bohater liryczny (ktoś, o kim opowiada podmiot; obecny w utworze, jako temat, bohater, ważna postać, której poświęcono wiersz);
- wzbudza w czytelniku emocje;
- występuje rytmizacja, czyli regularne powtarzanie po sobie cząstek wiersza.
- Rodzaje liryki:
- liryka bezpośrednia – podmiot liryczny mówi o własnych uczuciach
i emocjach; - liryka pośrednia – podmiot liryczny mówi o uczuciach kogoś innego;
- liryka zwrotu do adresata – podmiot liryczny mówi do konkretnego adresata.
- Podział liryki ze względu na typ wyrażanych przez nią przeżyć:
- miłosna (tematem jest miłość);
- religijna (odnosząca się do religii i jej kontekstów);
- patriotyczna (tematem jest naród i ojczyzna);
- refleksyjno-filozoficzna (celem jest analiza uczuć i przeżyć wewnętrznych);
- autotematyczna (celem jest refleksja na temat samego poety i jego roli).
- Przykład rozpoznania liryki:
„Cień na ścianie”
Józef Ratajczak
Chodzi za mną cień
cały dzień.
A gdy słońce świecić przestanie
i lampę zapalę, rytmizacja (rymy)cień siada przy mnie na ścianie.
cały dzień.
A gdy słońce świecić przestanie
i lampę zapalę, rytmizacja (rymy)cień siada przy mnie na ścianie.
Wyciągam rękę -
on mi podaje wielkie paluchy. - metafora ożywienie (środek poetycki)Poruszam głową,
on myśli, że uwierzę w duchy. - liryka bezpośrednia
on mi podaje wielkie paluchy. - metafora ożywienie (środek poetycki)Poruszam głową,
on myśli, że uwierzę w duchy. - liryka bezpośrednia
Więc składam palce
i na ścianę wpada zając. Zjawia się koński łeb - epitet (środek poetycki)i wielkie smoki dwa
na siebie napadają.
i na ścianę wpada zając. Zjawia się koński łeb - epitet (środek poetycki)i wielkie smoki dwa
na siebie napadają.
Wtedy
gaszę światło
i wszystko znika. Pokój, ściany, łóżko, drzwi. - typ liryki (refleksyjno-filozoficzna)I tylko mi się śni
noc, noc piękna jak muzyka. - porównanie (środek poetycki)
i wszystko znika. Pokój, ściany, łóżko, drzwi. - typ liryki (refleksyjno-filozoficzna)I tylko mi się śni
noc, noc piękna jak muzyka. - porównanie (środek poetycki)
Rodzaj
liryki: liryka
bezpośrednia.
Typ:
refleksyjno-filozoficzna.
Podmiot
liryczny:
zastanawia
się nad rolą cienia.
- WIERSZ - utwór poetycki.
- Najczęstsza budowa wiersza:
„Klucz”
Wisława Szymborska
Był
klucz i nagle nie ma klucza. wers
Jak dostaniemy się do
domu?
Może ktoś znajdzie klucz zgubiony, zwrotka lub strofa (jedna z Obejrzy go i cóż mu po nim? powtarzających się części wiersza, Idzie i w ręce go podrzuca mająca określoną liczbę wersów i jak bryłkę żelaznego złomu. określony rytm)
Może ktoś znajdzie klucz zgubiony, zwrotka lub strofa (jedna z Obejrzy go i cóż mu po nim? powtarzających się części wiersza, Idzie i w ręce go podrzuca mająca określoną liczbę wersów i jak bryłkę żelaznego złomu. określony rytm)
Z
miłością, jaką mam dla ciebie, wers
Gdyby to samo się zdarzyło, wers nie tylko nam: całemu światu wers (jedna linijka wiersza)ubyłaby ta jedna miłość.
Na obcej podniesiona ręce zwrotka lub strofa
żadnego domu nie otworzy
i będzie formą, niczym więcej,
i niechaj rdza się nad nią sroży.
Gdyby to samo się zdarzyło, wers nie tylko nam: całemu światu wers (jedna linijka wiersza)ubyłaby ta jedna miłość.
Na obcej podniesiona ręce zwrotka lub strofa
żadnego domu nie otworzy
i będzie formą, niczym więcej,
i niechaj rdza się nad nią sroży.
Nie
z kart, nie z gwiazd, nie z krzyku pawia
zwrotka lub strofa
Taki horoskop się ustawia. wers
Taki horoskop się ustawia. wers
- Najważniejsze typy wierszy:
- stroficzny - podział na zwrotki;
- stychiczny - brak podziału na zwrotki;
- biały - bez rymów;
- sylabiczny - jednakowa liczba sylab;
- wolny - posiada refren (wers lub kilka wersów w utworze poetyckim, wyodrębnionych kompozycyjnie, powtarzających się w określonych odstępach).
- Przykład rozpoznawania budowy wiersza:
„Pomyłka”
Wisława Szymborska
Rozdzwonił
się telefon w galerii obrazów, 1Rozdzwonił
się przez pustą salę o północy; 2Śpiących,
gdyby tu byli, zbudziłby od razu, 3Ale
tu sami tylko bezsenni prorocy, 4Sami
tylko królowie do księżyca bledną
5I z tchem zapartym
patrzą we wszystko im jedno, 6A
ruchliwa z pozoru małżonka lichwiarza 7Akurat
w ten dzwoniący przedmiot na kominku,
8Ale nie, nie odkłada
wachlarza, 9 Jak
inni pochwycona tkwi na nieuczynku. 10 1Wyniośle
nieobecni, w szatach albo nago, 11Zbywają
nocny alarm z nieuwagą, 12W
której więcej, przysięgam, czarnego humoru 13,
Niż gdyby z ramy zstąpił sam marszałek dworu 14(nic zresztą oprócz ciszy w uszach mu nie dzwoni). 15A to, że ktoś tam w mieście już od dłuższej chwili 16Trzyma naiwnie słuchawkę przy skroni 17
Nakręciwszy zły numer? Żyje, więc się myli. 18
Niż gdyby z ramy zstąpił sam marszałek dworu 14(nic zresztą oprócz ciszy w uszach mu nie dzwoni). 15A to, że ktoś tam w mieście już od dłuższej chwili 16Trzyma naiwnie słuchawkę przy skroni 17
Nakręciwszy zły numer? Żyje, więc się myli. 18
Liczba
wersów: 18.
Liczba
zwrotek: 1.
Rodzaj
(typ) wiersza: stychiczny.
- RYMY - zgodność brzmienia końcowych części wyrazów, występująca najczęściej na końcu poszczególnych wersów utworu poetyckiego.
- Rodzaje rymów ze względu na układ:
- parzyste (a a b b)
Fragment
wiersza Adama Mickiewicza „Niepewność”
Gdy
cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
a
Nie
tracę
zmysłów, kiedy cię zobaczę;
a
Jednakże
gdy cię długo nie oglądam,
b
Czegoś
mi braknie, kogoś widzieć żądam[…]
b
- przeplatane, inaczej krzyżowane (a b a b)
Fragment
wiersza Marii Konopnickiej „Pieśń
o domu”
Kochasz
ty dom, rodzinny dom,
a
Co
w letnią noc, skroś srebrnej mgły,
b
Szumem
swych lip wtórzy twym snom,
a
A
ciszą swą koi twe łzy?
b
- okalające (a b b a)
Fragment
wiersza Jana Andrzeja Morsztyna
„Do trupa”
Leżysz
zabity i jam też zabity,
a
Ty
- strzałą śmierci, ja - strzałą miłości,
b
Ty
krwie, ja w
sobie nie mam rumianości,
b
Ty
jawne świece, ja mam płomień skryty[...]
a
- Rodzaje rymów ze względu na sylaby:
- żeńskie (mają więcej niż jedną sylabę np. nie-bo, hu-mor);
- męskie (są jednosylabowe np. koń, dom).
- Rodzaje rymów ze względu na rymujące się końcówki:
- dokładne (wyrazy rymują się i końcówki są takie same);
- niedokładne (wyrazy rymują się, lecz końcówki nie są takie same).
- Przykład rozpoznawania rymów:
Fragment
wiersza Leopolda Staffa „Ogród
przedziwny”
W
przedziwnym mieszkam ogrodzie
a
Gdzie żyją kwiaty i dzieci b
I gdzie po słońca zachodzie a rymy przeplatane, dokładne,Uśmiech nam z oczu świeci. b o-gro-dzie – rymy żeńskie
Gdzie żyją kwiaty i dzieci b
I gdzie po słońca zachodzie a rymy przeplatane, dokładne,Uśmiech nam z oczu świeci. b o-gro-dzie – rymy żeńskie
- ŚRODKI POETYCKIE.
- Środki poetyckie:
- apostrofa – jest bezpośrednim i uroczystym zwrotem, głównie do bóstwa, muzy, osoby lub zjawiska np. „Litwo ojczyzno moja” (fragment „Pana Tadeusza” Adma Mickiewicza).
- epitet - wyraz pełniący wobec rzeczownika funkcję określającą np. latający kwiat, rozsypane myśli;
- metafora (przenośnia) – to połączenie wyrazów, których znaczenie nie jest dosłowne np. „pirat drogowy” (niebezpieczny kierowca), „czas to pieniądz”;
- porównanie – jest to konstrukcja polegająca na stwierdzeniu, że coś jest jak coś albo, że ktoś robi coś jak ktoś np. „głodny jak wilk”, „zmierzch jak tłumy cieni”;
- onomatopeja (dźwiękonaśladownictwo) – słowa, układ słów, który naśladuje dźwięki, np. szczekanie, miałczenie, pukanie, syczenie;
- pytania retoryczne – to inaczej pytania pozorne, niewymagające odpowiedzi np. „Czy w tej sytuacji mogłem postąpić inaczej?”;
- przerzutnia – zabieg, polegający na przerzuceniu części zdania do kolejnego wersu;
- wykrzyknienie - bezpośredni zwrot do słuchacza lub czytelnika w postaci rzeczownika w wołaczu lub innych wyrazów nacechowanych emocjonalnie.
Opracowała Oliwia Wierzbicka
klasa VI c
Zapraszamy do lektury
scenariusze uczniów klas 6
Autorzy: HANNA, ZOFIA , BARTEK
Legenda
o Smoku Wawelskim
Scenariusz:
Hanna Przybylska
AKT 1
SCENA I
KOMNATA
KSIĘCIA W ZAMKU NA WAWELU.PORANEK.
(książę
Krak, Wanda, Bartosz - doradca księcia)
KRAK(wściekły,
chodzi po komnacie): No
kto to widział! Żeby jakiś bezczelny gad terroryzował miasto i
pożerał naszych ludzi i bydło, tylko dlatego, że takie ma
widzimisię! A jakby tego było mało tym leniwym kluchom nazywanym
rycerzami nie chce się z nim walczyć. Wolą siedzieć na tych
swoich zadkach i popijać piwo. A smoka kto pokona!? Święta
Kunegunda!?
BARTOSZ(spokojny):
Oni wcale nie są tacy znowu leniwi, Wasza Wysokość, po prostu się
boją. Trzeba ich czymś zachęcić.
KRAK(spokojniejszy
niż wcześniej, staje w miejscu):
Masz rację, tylko czym?
BARTOSZ:
Nie wiem, czymkolwiek.
KRAK:
O! Już mam! Powiedz im, że oddam Wandę za żonę temu, który
pokona smoka.
(w
trakcie wypowiedzi Kraka wchodzi Wanda)
WANDA(zdenerwowana):Tato!
Mówiłam Ci już, że chcę sobie sama wybrać męża.
KRAK:
Dobrze, dobrze, ale trzeba
przecież jakoś ich zachęcić, no chyba że wolisz zostać zeżarta
przez smoka.
WANDA(zawiedziona):
Och, no dobrze, ale od
razu mówię, że na Niemca się nie godzę.
AKT 2
W
BARZE.POPOŁUDNIE NASTĘPNEGO DNIA.
(Skuba,
Janek)
JANEK(podekscytowany):
Ej, słyszałeś już o
tym, że Wanda chajtnie się z tym, kto pokona smoka?
SKUBA(zakochany
w Wandzie): Tak, i
zamierzam załatwić tę poczwarę.
JANEK:
Nie wiem, czy aby na pewno
to dobry pomysł...
SKUBA:
A niby czemu nie?
JANEK:
No wiesz... Marek też
chciał, a teraz wącha kwiatki od spodu...
SKUBA:
Ale on był straszną łamagą, a poza tym mam już świetny pomysł,
jak wyrolować tego gada.
JANEK(zaciekawiony):
Jaki?
SKUBA:
Przebiorę mojego
młodszego brata Szymka za dziewczynę i podrzucę go smokowi, a
kiedy będzie zajęty żarciem, podejdę do niego i go zabiję.
Proste.
JANEK:
To się raczej nie uda.
SKUBA:
Trudno, i tak to zrobię.
JANEK:
No dobra, jak chcesz.
AKT 3
SCENA I
PRZY
JAMIE SMOKA.WIECZÓR TEGO SAMEGO DNIA.
(Szymek,
Skuba, Janek, Piotrek)
SZYMEK(przestraszony,
wyrywa się Skubie, który go trzyma):
Ja nie chcę do smoka! Puść mnie! Nie chcę umierać!
SKUBA(zły
na Szymka): Cicho
siedź, bachorze!
JANEK:
Skuba! Nie rób tego!
Wiedziałem, że jesteś głupi, ale nie myślałem, że aż tak.
Serio chcesz mieć tego dzieciaka na sumieniu?
SKUBA:
Zamknij się! Po co ja cię tu w ogóle zabrałem!?
(przybiega
Piotrek, zaskoczony Skuba puszcza Szymka, Szymek ucieka)
PIOTREK(zadyszany):
Czekaj, nie rób tego! Mam lepszy pomysł.
SKUBA:
Niby jaki? A poza tym,
czemu nagle mi pomagasz, przecież się nie lubimy.
PIOTREK:
Ciebie nie lubię, ale
Szymka tak.
SKUBA(zniecierpliwiony):
No, to gadaj, jaki masz ten pomysł?
PIOTREK:
Musisz skombinować skórę barana, wypchać ją siarką i podrzucić
smokowi, wtedy zacznie się fajczyć od środka i zdechnie.
SKUBA:
To jest serio dobry
pomysł, tylko jedna rzecz mi nie pasuje. Czemu ty tego nie zrobisz,
skoro to taki doskonały plan?
PIOTREK:
Daj spokój! Przecież ta
cała Wanda jest paskudna! Nie wiem, jak można się zakochać w
takiej brzyduli. A do tego podobno strasznie chamska! Nie chajtnąłbym
się z nią, nawet gdyby mi zapłacili.
SKUBA(zły):
Co ty chrzanisz! Przecież
ona jest piękna!
PIOTREK:
Dobra, nie będę sobie
strzępić języka, bo obaj wiemy, że nie warto. Ja się zmywam,
cześć.
SKUBA:
Cześć.
SCENA
II
PRZY
JAMIE SMOKA.PORANEK NASTĘPNEGO DNIA.
(Skuba,
smok)
SKUBA(podrzuca
barana z siarką do jaskini i chowa się za skałą)
SMOK(wychodzi
z jamy i podchodzi do Skuby):
Czy ty serio myślałeś,
że się na to nabiorę? Aż taki głupi to ja nie jestem. A swoją
drogą, to czemu chciałeś mnie zabić, przecież nic Ci nie
zrobiłem.
SKUBA:
No bo książę powiedział, że ten, kto to zrobi, będzie mógł
się ożenić z jego córką.
SMOK:
O, już rozumiem, to w
takim razie nie będę wchodzić Ci w drogę i sobie polecę, a ty
powiesz, że mnie zabiłeś, a potem zniknąłem.
SKUBA(zaskoczony):
Czemu to robisz? Myślałem, że smoki są złe.
SMOK:
Od jakiegoś czasu
myślałem, żeby się stąd wyrwać, tutaj mają strasznie niedobre
żarcie.
SKUBA:
OK, to Ty już leć, a ja
biegnę powiedzieć wszystkim, że Cię pokonałem.
SMOK(odlatuje)
AKT 4
SCENA I
KOMNATA
KSIĘCIA.POŁUDNIE TEGO SAMEGO DNIA.
(książę
Krak, Wanda, Bartosz, Skuba)
BARTOSZ:
Jakiś chłopak mówi, że
zabił smoka i chce się spotkać z Wandą, mam go wpuścić?
KRAK:
Tak, przyprowadź go tu.
(wchodzi
Skuba)
WANDA:
Jak się nazywasz?
SKUBA:
Jestem Skuba.
WANDA:
To chyba nie jest polskie
imię, a poza tym masz taki dziwny akcent. Ty jesteś z Polski?
SKUBA:
Nie.
WANDA:
W takim razie skąd?
SKUBA:
Z Niemiec.
WANDA(zła):
Tato! Ja nie chcę mieć męża, który jest Niemcem!
KRAK:
Ale on pokonał smoka i teraz musisz wziąć z nim ślub.
WANDA(wściekła,
wychodzi z pokoju, trzaska drzwiami):
Nic nie muszę! Prędzej umrę, niż za niego wyjdę!
AKT 5
SCENA I
NAD
WISŁĄ.5 MINUT PÓŹNIEJ.
(Wanda)
(Wanda
skacze do rzeki i umiera)
AKT 6
SCENA
I
W
BARZE.WIECZÓR TEGO SAMEGO DNIA.
(Skuba,
Janek)
JANEK:
Nie jest Ci smutno z
powodu Wandy?
SKUBA:
Jest, ale jak teraz nad
tym myślę,
to chyba jednak nie
chciałbym mieć takiej żony.
JANEK:
Serio?
SKUBA:
Tak, Piotrek miał rację.
Nie dość, że chamska, to jeszcze głupia. Nie wytrzymałbym z nią
tygodnia.
Założenie Myken
Scenariusz: Bartek
Nowak kl. 6d
Akt 1
Scena 1
Główna sala w pałacu
Perseusza, w Argolidzie niedaleko Tyrynsu, około 1500 r. p. n. e.
Przyjaciele Perseusza
(Polidektes, Eurysteusz, Kefalon i Priam) gromadzą się w głównej
sali.
Perseusz:
Pewnie już wiecie,
po co was tutaj zebrałem?
Polidektes (architekt
1) :
Chciałeś zbudować dla
siebie nowe miasto, bo w okolicy poprzedniego pałacu zalęgły się
mole i szczury?
Perseusz:
Powiedzmy….
Eurysteusz (architekt
2):
A tak właściwie,
dlaczego chcesz zbudować nową cytadelę, przecież jesteś
dziedzicem miasta Argos po twoim dziadku Akrizjonie?
Perseusz:
No tak jakby, już nie
jestem.
Polidektes:
Co? Od kiedy nie jesteś
następcą twojego dziadka?
Perseusz:
Wymieniłem się tronem z
moim kuzynem Megapentesem.
Eurysteusz:
Czyli twój kuzyn otrzymał
rozbudowane i gęsto zaludnione miasto, kontrolujące największy
port na Peloponezie oraz mające dostęp do kopalni miedzi i brązu,
za jedno miasto i klika wiosek?
Perseusz:
Można tak powiedzieć.
Polidektes:
To w tym celu nas tu
zaprosiłeś? Chcesz zbudować jeszcze większe miasto?
Kefalon: (polemarcha
fortu w Tyrynsie)
W kwestii dziedziczenia
tronu to nie było tak,
że Perseusz zabił dziadka na olimpiadzie przez spudłowany rzut
dyskiem?
Perseusz:
Tak,
to prawda, bardzo przeżywałem ten straszny wypadek, zawsze go
kochałem……
Priam (lokalny
hodowca mułów):
Chyba twój dziadek nie
odwzajemniał uczucia, skoro w dzieciństwie wrzucił cię z matką w
skrzyni do morza.
Perseusz:
Zamilcz! Odezwał się
hodowca mułów!
Priam:
A to nie było tak,
że ty byłeś synem „złotego deszczu”? Ponadto mogę ci
udowodnić wyższość mułów nad świniami!
Perseusz:
„Złoty deszcz” był
Zeusem w innej postaci!
Priam:
Zaraz się
okaże, że
nasz władca jest synem świniopasa!
Scena 2
Perseusz:
Koniec tego dobrego,
gwardia - przywiązać
go do mojego rydwanu.
W porządku, teraz pod
eskortą Odysa, przywódcy mojej gwardii pojedziemy w miejsce,
gdzie zbudujemy miasto.
Akt
2
Scena 1
Perseusz wraz z
gwardią, ważnymi osobistościami i Priamem ciągniętym przez
rydwan Perseusza, podróżuje na miejsce.
Priam:
I co,
dalej mam udowadniać wyższość mułów?
Odys:
Zamilcz! Albo wrzucę cię
do tych świń i dołączysz do Megariosa!
Priam:
Czyli nakarmiliście
świnie Megariosem? Kolejny dowód na wyższość mułów, świnie
żywią się byle czym.
Scena 2
Perseusz:
Możemy zsiąść z
rydwanów, jesteśmy na miejscu.
Eurysteusz:
Nie chciałbym być
niemiły, ale to miejsce nie jest najlepsze. Nie ma dostępu do
morza, w okolicy żyje
mnóstwo lwów, a w pobliżu nie płynie żadna rzeka.
Odys:
Panie, jeśli chcesz,
w każdej chwili architekci mogą rozpocząć podróż po Hadesie.
Perseusz:
Po co,
jeśli mogę w każdej chwili pokazać im głowę Meduzy!
Perseusz: (wyciąga
głowę Meduzy)
Eurysteusz i
Polidektes:
Nie panie, nie!!
Polidektes: (wymiotuje)
Eurysteusz: Skąd
to masz! Na podstawie tej
głowy można napisać całą książkę o chorobach zakaźnych!
Bałbym się tego dotknąć patykiem! Spójrzmy,
co tutaj mamy: zapadnięty nos,
któremu uroku dodają okoliczne guzy, czarne plamy na szyi i wąż
na utłuszczonych włosach.
Perseusz:
Czyli wrogowie umierali i
zamieniali się w kamień z powodu szoku i przerażenia?
Polidektes: (mdleje)
Eurysteusz: (wymiotuje
na ciało Polidektesa)
Perseusz:
Czyli od jutra
rozpoczynamy budowę największego miasta w Grecji! Od jutra
zaczynamy budowę! Przywołać niewolników, robotników, przynieść
cegły i kamienie! Miasto zbudujemy w myk. Właśnie wpadłem na
nazwę miasta Myk-eny! Nikt nie oprze się potędze Perseusza -
„zabójcy Meduzy”!
Prometeusz
z Wuhan
AKT
1
Scena
1
CHINY.ROK
2080. WNĘTRZE POKOJU, W GŁĘBI FIGURKA BUDDY, OBOK KTÓREJ PALĄ
SIĘ KADZIDŁA. NA ŚRODKU BUJANY FOTEL DZIADKA TAO.
(Dzieci
wbiegają, a dym z kadzidła zniekształca się przez wiatr)
Machiko
Dziadku
Tao! Opowiesz nam jakąś historię? Prosimy!
Kiyoko
Tak!
Dziadku Tao!
Dziadek
Tao
Jesteście
za małe na 75% historii, które przeżyłem.
(Dziewczynki
smucą się)
Machiko
Ehhh
szkoda.
Kiyoko
Dzisiaj
w szkole na biologii miałyśmy lekcję o epidemiach, które
przytrafiły się ludzkości. Wszystko wskazuje na to, że
przynajmniej dwie przeżyłeś Ty! Opowiesz nam o nich?
(Dziadek
wzdycha)
Dziadek
Tao
No
dobrze, niech wam już będzie, opowiem wam o pewnym wirusie –
koronawirusie - znanym jako COVID-19…
(Machiko
śmieje się pod nosem)
Machiko
Chcesz
powiedzieć, że nosił koronę ?
(Dziadek
śmieję się starczym głosem )
Dziadek
Tao
Tak
!
(Cała
trójka pęka ze śmiechu)
Scena
2
CHINY.
2080. TEN SAM POKÓJ, BUJANY FOTEL
Dziadek
Tao
Na
początku był chaos, ludzie biegali po mieście w poszukiwaniu
produktów o długim terminie ważności, wszystko znikało ze
sklepowych półek, nie było mydła, papieru toaletowego, potem
zamknięto sklepy, a na każdym kroku mierzono temperaturę. Każdy z
nas tracił kogoś bliskiego. Ludzie wylali morze łez.
(Dziadek
smuci się, roni jedną, grubą łzę)
Dla
nas, dzieci, był to świetny czas, nie
musieliśmy chodzić do szkoły, wypełniać obowiązków domowych
takich jak wynoszenie śmieci. Było dobrze, dopóki nie usłyszałem
płaczu mamy. Wkrótce okazało się, że mój tata musiał wyjechać
do Wuhan z tajną misją. W mojej głowie było wiele pytań, miałem
tylko 11 lat. Zacznijmy od początku…
AKT
2
CHINY.WUHAN.2020.LABORATORIUM
SCENA
1
Ash
(Podnosi strzykawkę)
W
tej strzykawce jest wirus.
Profesor
Kukui
Znakomicie.
Plan jest taki - zarażamy Chana stworzonym wirusem, który
odpowiada za zapalenie dróg oddechowych. Chan idzie do centrum
Wuhan, najlepiej na targ, a potem tylko czekamy na rezultaty.
(Profesor
robi zdumioną minę, a związany Chan próbuje się wyrwać)
Chan
POMOCY
!!!
Profesor
Kukui
Cicho
bądź, pajacu!
Ash
Profesorze,
dlaczego profesor chce zabić ludzkość?
Profesor
Kukui
Widzisz,
chłopcze, natura nie da rady żyć z taką ilością ludzi. Ludzie w
podeszłym wieku ze słabą kondycją muszą umrzeć, aby dać
miejsce kolejnym. Na początku ucierpi Azja, a potem Europa, w
szczególności Włochy.
Ash
Rozumiem,
ale czy to konieczne?
Profesor
Kukui
Młodziutki
jesteś, więc nie rozumiesz. Zaczynamy!
(Chan
wyrywa się, trwa szamotanina.
Słychać dzwonek do drzwi
Wchodzi naukowiec KAO
– ulubieniec Profesora . Profesor zmieszany próbuje zatuszować
swoje plany )
Profesor
Kukui
Witaj
Kao. Co słychać. Pewnie znowu dniami i nocami pracujesz nad kolejną
szczepionką uzdrawiającą ludzi….
Kao
Lubię
pomagać ludziom, a oni coraz to słabsi, coraz częściej chorują.
Cały czas pracują, robią karierę , nie mają czasu na sport.
Martwię się o nich …
Profesor
Kukui
Widzę,
że jesteś przepracowany, te podkrążone oczy i zmarszczki na
czole… Poczęstujesz się moim eliksirem młodości z kolagenem?
Kao
Chętnie,
jeśli to ten, którego skosztowałem ostatnio?! Efekty są
zdumiewające! Wszyscy podziwiają mój wygląd i siłę… Sam się
nie poznaję.
(Profesor
Kukui i Kao wypijają trunek)
Profesor
Kukui
Pamiętaj,
że ten niezwykły napój nie jest dla każdego. Pamiętaj o mojej
prośbie. Nic nikomu nie mów Kao
, co tak naprawdę stoi za Twoim pięknym wyglądem. Bardzo Cię
lubię, ale ty nie potrafisz trzymać języka za zębami!
(Kao
wychodzi, a Profesor kończy
rozpoczęty plan. Wstrzykuje wirus do
ciała Chana)
Profesor
Kukui
Świetnie.
W końcu może ludzkość zatrzyma się, opamięta…
AKT III
SCENA 1
CHINY.
2080. TEN SAM POKÓJ, BUJANY FOTEL
Dziadek
Tao
Myśleliśmy,
że to już koniec horroru, ale to był dopiero początek. Mnóstwo
ofiar…
Było
wiele teorii, że zakażenie powstało przez zwierzęta.
Machiko
Było
tak?
(mówi
zainteresowana)
Dziadek
Tao
Skądże?!
Kiyoko
Czyli
was okłamywali?!
Machiko
Twój tata był
przecież naukowcem. Nie znał odpowiedzi na to pytanie?
Dziadek
Tao
Zgadza
się, był ktoś , kto wiedział, kto za tym stoi i skąd się to
wzięło.
AKT
3
SCENA
1
CHINY.
2020 ROK. LABORATORIUM. NOC
Profesor
Kukui
Kao
, dobroczyńco ludzkości. Znalazłeś już cudowny lek?
Kao
Od
tygodnia próbuję wynaleźć lek, staram się,
jak mogę. Żal mi tych wszystkich biednych ludzi. Nie ma nikogo, kto
potrafiłby im pomóc.
Profesor
Kukui
Moi
ludzie już opracowali badania, lada moment będę miał specyfik
uzdrawiający.
(
Kao zamyślił się , czym wzbudził podejrzenia Profesora)
Profesor
Kukui
Nic
z tego, mój drogi. Nie dostaniesz tego.
Chyba , że …udostępnisz mi swoje badania dla ludzi chorych na
nowotwór. Od tego zależy, czy będziemy żyć w zgodzie, czy
też ludzie dostaną kolejną dawkę COVID-a i znów mój piorun da
o sobie znać, tym razem Europo – drżyj w posadach !
(Kao
drży ze strachu, a łzy lecą mu po policzkach)
Kao
Dlaczego im to
robisz? Są bezbronni, nie mają takich laboratoriów..
Profesor
Kukui
Nie
interesuje mnie to! Ludzie zasłużyli na karę! Nie dbają o
planetę, śmiecą niczym szczury w kanałach. Jest ich za dużo,
więc musimy się ich pozbyć.
(Kao
patrzy na globus, po czym kieruje wzrok na Profesora )
Profesor
Kukui
Na
Twojej szczepionce zbiję kokosy. Sprzedam ją do największych firm
farmaceutycznych. Tylko bogatych ludzi będzie stać na jej zakup.
(Profesor
uśmiecha się)
Kao
Dostaniesz
moją recepturę na nowotwór… A Ty wtedy dasz mi szczepionkę na
koronawirusa.
(Profesor
Kukui schyla się, aby podnieść probówkę, w tym samym czasie Kao
chowa do kieszeni klucz do laboratorium)
SCENA
1I
CHINY.2020.LABORATORIUM.CIEMNO.
(Podekscytowany
Kao zakrada się do laboratorium, nerwowo ogląda probówki, szuka
tej właściwej, otwiera kolejne pojemniki.)
Kao
( do siebie)
Muszę
być ostrożny. Tutaj roi się od wirusów.
(słychać
odgłos otwieranego słoiczka)
Kao
Tak!
W końcu. Jest. Teraz tylko muszę puścić to w świat.
(do
siebie, wychodząc) Żegnaj, Profesorze.
Nie dostaniesz mojej antyrakowej kuracji. Jesteś zły i masz
potworne plany wobec ludzi.
AKT IV
SCENA 1
CHINY,PEKIN.2020.
Szpital przepełniony łóżkami. Wielu zmęczonych lekarzy,
pielęgniarki
(Kao
podchodzi do kaszlącego człowieka)
Kao
Jest
Pan chory ?
Chory
Tak
(mówi
słabym głosem, nie przestaje kasłać)
Kao
Niech
mi Pan zaufa, mam lekarstwo.
(mówi
cichym głosem)
Chory
Zrobię
wszystko, aby nie zarazić moich dzieci.
(Kao
wstrzykuje choremu lek)
Chory
Nie
do wiary. Mogę oddychać.
Kao
wychodzi, zostawia szczepionkę w pokoju ordynatorowi szpitala)
SCENA
IV
CHINY.
2080. POKÓJ, BUJANY FOTEL
Machiko
I
jak się to skończyło, Dziadku?
Epidemia ustąpiła?
Dziadek
Tao
Tak.
Wszyscy chorzy opuścili szpitale. Ale świat nie był już taki jak
dotąd?
Kiyoko
Dlaczego?
Dziadek
Tao
Każdy
kogoś stracił. Ludzie bali się ze sobą kontaktować. Stali się
smutni i przygnębieni.
Machiko
A
Ty, Dziadku? Twój tato wrócił z tajnej misji?
Dziadek
Tao
Wrócił.
Mój
tato, Kao zmarł dwa tygodnie później. Był ostatnią ofiarą
koronawirusa.
Koniec
Zosia Galowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz